Czas na polską klasykę w nieco odmiennym stylu czyli małe co nieco spod pióra Sapka. Pozycja wyjątkowo ciekawa na naszym rodzimy rynku literackim z racji specyficznego połączenia fantastyki z historią co trzeba przyznać udało się Sapkowi świetnie. Szczególnie, że po napisaniu Wiedźmina udowodnił, wszystkim malkontentom, że jego warsztat jest nadal na najwyższym poziomie i wcale nie dotyczy tylko jednego gatunku.
Całą trylogię na którą składają się : Narrenturm, Boży wojownicy i Lux perpetua czytałem dobre dwa lata temu, więc musiałem sobie nieco pamięć odświeżyć, bo od tego czasu do mojej głowy wpadło grubo ponad 150 książek...
Recenzja
Akcja powieści rozgrywa się na Śląsku w początkach XV wieku w czasach wojen husyckich. Głównych bohaterem jest poczciwy Reinmar z Bielawy zwany również Reynevanem jakże, bardzo różniący się od typowych zawadiaków typu np. Koniasz. Nasz Reinmar jest bowiem medykiem, zielarzem i uczonym, znanym z romantycznego uosobienia i delikatnej naiwności. Naturalnie pobada ciągle w różnego rodzaju perypetie, szczególnie damsko-męskie relacje są mu w smak. Tak też, zakochany w Adeli, niezwykle uroczej żonie rycerza Gelfrada de Stercza musi ratować skórę po tym jak bracia owego rycerzyka znajdują go z panią Adelką w dwuznacznej sytuacji. W ten oto prosty sposób rozpoczyna się niesamowita podróż naszego bohatera po ówczesnym śląsku targanym wojną religijną. Sapkowski opisał nam ten śląsk tak żywo, że bez problemu wczujemy się w klimat tamtych czasów. Dodał również trylogii kilka smaczków, np w postarci Zawiszy Czarnego, Święta Inkwizycję, etc.
Dodatkowe informacje
Jedyne co mi się nie podoba to idiotyczne ceny książek, są tak drogie, że aż strach... książki, które mają kilkaset stron więcej kosztują tyle samo. Nie wiem czy to wina wydawnictwa ze swoją marżą czy też Sapek dostaje dużo większą prowizję niż inni.
O autorze: http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Sapkowski
Wydawnictwo: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 10/2002
Liczba stron: 593
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Cena z okładki: 44,00 zł
Wydawnictwo: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 9/2004
Liczba stron: 600
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Cena z okładki: 44,00 zł
Wydawnictwo: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 11/2006
Liczba stron: 524
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Cena z okładki: 44,00 zł
Fragmenty
Narrenturm
Przez otwarte
okno izdebki. na tle ciemnego jeszcze po niedawnej burzy nieba, widać
było trzy wieże ratuszową, najbliższą. da1ej smukłą, połyskującą w
słońcu nowiutką czerwoną dachówką wieżę kościoła świętego Jana
Ewangelisty, za nią zaś okrągły stołb książęcego zamku. Wokół wieży
kościoła śmigały jaskółki, spłoszone niedawnym biciem dzwonów. Dzwony
nie biły już od ładnych chwil paru, ale przesycone ozonem powietrze
wciąż jeszcze zdawało się wibrować ich dźwiękiem.
Dzwony całkiem niedawno biły też z wież kościołów
Najświętszej Marii Panny i Bożego Ciała. Wieże te nie były jednak
widoczne z okienka izdebki na poddaszu drewnianego budynku, niczym
jaskółcze gniazdo przylepionego do kompleksu hospicjum i klasztoru
augustianów.
Była pora seksty. Mnisi zaczęli Deus in adiutorium. A Reinmar
z Bielawy, zwany przez przyjaciół Reynevanem, pocałował spocony
obojczyk Adeli von Stercza, wyzwolił się z jej objęć i legł obok,
dysząc. na pościeli gorącej od miłości.
Zza muru, od strony ulicy Klasztornej dolatywały krzyk,
turkot wozów, głuchy łomot pustych beczek, śpiewny brzęk cynowych i
miedzianych naczyń. Była środa, dzień targowy, jak zwykle ściągający do
Oleśnicy mnóstwo kupców i kupujących.
Memento, salutis Auctcor
quod nostri quondam corporis,
ex illibata virgine
nascendo, formam sumpseris.
Maria mater gratiae,
mater misericordiae,
tu nos ab hoste protege,
et hora mortis suscipe...*
Już śpiewają hymn, pomyślał Reynevan, rozleniwionym ruchem
obejmując Adelę, pochodzącą z dalekiej Burgundii żonę rycerza Gelfrada
von Stercza. Już hymn. Nie do wiary. jak prędko przemijają chwile
szczęścia. Chciałoby się, by trwały wiecznie, a one przemijają niczym
sen jaki ulotny...
- Reynevan... Mon amour... Mój boski chłopcze... - Adela
drapieżnie i zachłannie przerwała jego senną zadumę. Też była świadoma
upływu czasu, ale najwyraźniej nic myślała trwonić go na filozoficzne
rozważania. Adela była całkiem. zupełnie, najzupełniej naga.
Co kraj, to obyczaj, myślał Reynevan, jakżeż ciekawym jest
poznawanie świata i ludzi. Ślązaczki i Niemki, przykładowo, gdy
przyjdzie co do czego, nigdy nie pozwalają podciągnąć sobie koszuli
wyżej niż do pępka. Polki i Czeszki podciągają same i chętnie, powyżej
piersi, ale za nic w świecie nie zdejmą całkiem. A Burgundki, o, te
momentalnie zrzucają wszystko, ich gorąca krew podczas miłosnych
uniesień nie znosi widać na skórze ani szmatki.
Ach, cóż za radość poznawać świat. Piękną musi być krainą
Burgundia. Piękny być musi tamtejszy krajobraz. Góry strzeliste...
Pagórki strome... Doliny...
- Ach, aaach, mon amour - jęczała Adela von Stercza, lgnąc do dłoni Reynevana całym swym burgundzkim krajobrazem.
Reynevan, nawiasem mówiąc, miał dwadzieścia trzy lata i
świata poznał raczej niewiele. Znał bardzo mało Czeszek, jeszcze mniej
Ślązaczek i Niemek, jedną Polkę, jedną Cygankę - a jeśli szło o inne
narodowości, to tylko raz dostał kosza od Węgierki. Jego eksperiencje
erotyczne w poczet imponujących zaliczone nie mogły być więc żadną
miarą, ba. były, szczerze powiedziawszy, dość mizerne, zarówno ilościowo
jak i jakościowo, Ale i tak wbiły go w pychę i zadufanie. Reynevan -
jak każdy buzujący testosteronem młodzik - miał się za wielkiego
uwodziciela i miłosnego eksperta, przed którym ród niewieści nie ma
żadnych tajemnic.
Prawda jednak była taka, że dotychczasowe jedenaście schadzek
z Adelą von Stercza nauczyły Reynevana więcej o ars amandi niż całe
trzyletnie studia w Pradze. Reynevan nie połapał się jednak, że to Adela
uczy jego - pewien był, że w grze jest tu jego samorodny talent.
Ad te levavi oculos meos
qui habitas in caelis
Ecce sicut oculi seruorum
ad manum dominorum suorum.
Sicut oculi ancillae in manibus dominae suae
ita ocali nostri ad Dominum neum nostrum,
Donec misereatur nostri
Miserere nostri Domine...
Adela chwyciła Reynevana za kark i pociągnęła na siebie.
Reynevan, uchwyciwszy to, co należało, kochał ją. Kochał mocno i
zapamiętale i - jakby tego było mało - szeptał jej do ucha zapewnienia o
miłości. Był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy.
* Tłumaczenia łacińskich hymnów, sentencji, swawolnych
pieśni, informacje bibliograficzne, a także rozmaite ciekawostki znajdą
Państwo na końcu książki. Acz - z góry uprzedzamy - nie wszystkie.
Opowieść o Reynevanie to wszak fikcja literacka i choć dokładnie
historycznie udokumentowana, to jednak wolna od przesadnie nabożnego
szacunku dla źródeł (przyp. wyd.).
Disciple_1
Co do Sapkowskiego zawsze miałam mieszane uczucia. Tak jak jego twórczość lubię bardzo jego samego zbytnio już nie. Ale trzeba mu oddać, że nie dość, że umie pisać to dodatkowo nie robi tego ot tak sobie. By Trylogia powstała musiał się przyłożyć. Ja osobiście humanistką nie jestem i do historii nigdy się nie przykładałam, ale uwielbiam czytać dobrze wplecione wątki historyczne w fantastyce właśnie - a myślę, że to Sapkowskiemu udało się znakomicie. (swoją drogą bardzo lubię też Komudę za to :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Liriela